O wrażenia z przedstawienia „Kopciuszka” 6.10 w Kobierzyckim Ośrodku Kultury postanowiliśmy zapytać małą Zosię. Oto wywiad.
Iza Starzec-Kosowska: Jak Ci się podobał „Kopciuszek”?
Zosia: Bardzo!
A dlaczego?
Bo były w tym takie fajne rzeczy.
Jakie?
Pani malowała na takim specjalnym urządzeniu piaskiem i ja pierwszy raz widziałam takie cudne opowieści piaskiem.
A jak Pani malowała piaskiem, to wtedy ktoś opowiadał bajkę?
Tak, pani malowała piaskiem, a kiedy malowała tym piaskiem to były słowa, co on [Kopciuszek – przyp. redakcji] wtedy robi.
A jaka postać najbardziej Ci się podobała?
Najbardziej mi się podobała matka chrzestna Kopciuszka. Ona się pojawiała zawsze razem z nim, kiedy miał jakiś kłopot. Ona zawsze dawała mu rozwiązanie. I dała mu przepiękną suknię.
I to ona zamieniła dynię w karetę, prawda?
Tak, i jeszcze zamieniła dwie myszy w konie!
Wtedy Kopciuszek pojechał na bal.
Tak. Taką karocą. I zobaczył go książę a on [Kopciuszek] się w nim zakochał. On [książę] przez cały bal tańczył tylko z nią [Kopciuszek]. A jak zaczęła się zmieniać jej suknia, to Kopciuszek uciekł. A wtedy książę akurat chciał jej powiedzieć, że ją kocha. I znalazł jej pantofelek.
Kopciuszkowy pantofelek.
Tak, i zaczął przymierzać. Na nogę Kopciuszka pasował idealnie.
A jakie były siostry Kopciuszka?
Ich mama kazała wszystko robić Kopciuszkowi. Wszystko, co najtrudniejsze – prasować suknie, szyć suknie.
No i jeszcze kazała wybierać z popiołu Kopciuszkowi ziarenka. Wtedy się ubrudził.
Tak. No i różne najcięższe zadania.
Ale bajka się dobrze skończyła?
Tak. A na końcu to dzieci mogły malować!
Czym malować?
Piaskiem na tym urządzeniu.
Czyli po przedstawieniu dzieci mogły podejść do tego urządzenia i malować, co im się podoba.
Tak. I tam kamera była, która przenosiła to na wielki ekran.
A Ty, co namalowałaś?
Ja napisałam – „Zosia”, a mama mi obok tego napisu zrobiła ładne serduszko.
A masz zdjęcie tego malunku?
Nie, jakaś dziewczynka szybko mi to zmazała.